" Perspektywa Igi "
Czytaliśmy właśnie z Szymonem umowę gdy nagle zadzwonił telefon. Odebrałam go.
- Halo? - powiedziałam spokojna.
- Dzień dobry. Z tej strony doktor Evans. Czy rozmawiam z panią Kamińską? - powiedział mężczyzna o aksamitnym głosie
- Tak. W czym mogę pomóc?
- Dzwonie w sprawie pańskiej córki, Łucji Kamińskiej. Miała wypadek. - powiedział. Strasznie się zdenerwowałam.
- Czy nic jej nie jest? W którym szpitalu leży? - dopytywałam. Kątem oka wdziałam, że Szymon też się zdenerwował. Doktor Evans podał mi adres szpitala i się rozłączył. Razem z mężem ruszyliśmy w podane miejsce.
***
Po 30 minutach byliśmy na miejscu. W budynku znaleźliśmy doktora który przyjął Łucję.
Zadawaliśmy mu masę pytani. Starał się odpowiedzieć na każde. Zaprowadził nas do sali naszej córki. Leżała na łóżku. Spała. Wyglądała tak niewinnie i bezbronnie. Doktor Evans powiedział, że gdy się obudzi zrobią jej kilka badani. Usiedliśmy koło jej łózka i ją obserwowaliśmy. Szymon zadzwonił do Oli. Kazał jej przyjechać do szpitala. Poszłam po kawę. Jak wróciłam zobaczyłam, ze Szymon stoi przed salą.
- Co się stało? Czemu wyszedłeś? - wypytywałam męża.
- Łucja się obudziła. Robią jej badania. - wytłumaczył mi. Siedzieliśmy przed salą gdzie leżała nasza córka. Po 10 minutach dołączyła do nas Ola. W dużej klatce siedziała sowa Łucji.
'' Perspektywa Łucji ''
Gdy wreszcie skończyli robić mi wszystkie potrzebne badania, do sali weszli moi rodzice i Ola z Sofoklesem ( sową ). Bardzo się ucieszyłam na ten widok. Usiedli przy moim łóżko.
- Oj Łucja wyglądasz strasznie. Wiesz? - powiedziała moja siostra. Spojrzałam na nią srogim spojrzeniem. Zaczęła się śmiać. Kocham ja za to. Nie chce pokazać, że się martwi, że jest smutna. - Przyniosłam ci ciuchu. Musisz jakoś wyglądać. - powiedziała podając mi ubrania. Uśmiechnęłam się do niej i ucałowałam ją w policzek.
- To ty idź się przebrać. - powiedziała mama. Wstałam z łóżka. Lekko się zachwiałam ale przytrzymał mnie tata. Ruszyłam w stronę łazienki. Spojrzałam na ubranie od Oli. Przebrałam się w nie i umyłam twarz. Po 20 minutach leżałam spowrotem na łózko. Siedzieliśmy tak w milczeniu. Nagle do sali weszła pielęgniarka oznajmiając, że muszą już wyjść bo potrzebuje odpoczynku. Siostra dała mi jeszcze laptopa, pożegnała się i wyszła. Zostałam sama w sali. Zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam.
***
Obudziły mnie promienie słoneczne. Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Nie byłam w nim sama. Przestraszyłam się widząc nieznajomych dwóch chłopaków siedzących na krzesełkach niedaleko mojego łóżka. Od razu podciągnęłam się do siadu. Jeden z nich podniósł głowę. Był to ten sam chłopak co wczoraj. Jego zielone, kocie oczy przyglądały mi się. Jego znajomy również na mnie spojrzał.
- Hej. Pamięta mnie? - zapytał loczek. Przytaknęłam. Spojrzałam na jego towarzysza. Był to przystojny, młody chłopak, o błąd włosach i zabójczo pięknych, niebieskich oczach. Widząc że mu się przyglądam uśmiechnął się delikatnie do mnie co odwzajemniłam.
- Jestem Niall. Miło mi cię poznać. - powiedział. Jego piękny głos był taki delikatny a za razem lekko zachrypnięty i męski.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej wszystkim. Jak wam się podoba? Nie będę już was męczyć z wcześniejszą zasadą komentowania. Dzięki że czytacie. Komentujcie i czytajcie dalej. Całuję Ula :*
- Halo? - powiedziałam spokojna.
- Dzień dobry. Z tej strony doktor Evans. Czy rozmawiam z panią Kamińską? - powiedział mężczyzna o aksamitnym głosie
- Tak. W czym mogę pomóc?
- Dzwonie w sprawie pańskiej córki, Łucji Kamińskiej. Miała wypadek. - powiedział. Strasznie się zdenerwowałam.
- Czy nic jej nie jest? W którym szpitalu leży? - dopytywałam. Kątem oka wdziałam, że Szymon też się zdenerwował. Doktor Evans podał mi adres szpitala i się rozłączył. Razem z mężem ruszyliśmy w podane miejsce.
***
Po 30 minutach byliśmy na miejscu. W budynku znaleźliśmy doktora który przyjął Łucję.
Zadawaliśmy mu masę pytani. Starał się odpowiedzieć na każde. Zaprowadził nas do sali naszej córki. Leżała na łóżku. Spała. Wyglądała tak niewinnie i bezbronnie. Doktor Evans powiedział, że gdy się obudzi zrobią jej kilka badani. Usiedliśmy koło jej łózka i ją obserwowaliśmy. Szymon zadzwonił do Oli. Kazał jej przyjechać do szpitala. Poszłam po kawę. Jak wróciłam zobaczyłam, ze Szymon stoi przed salą.
- Co się stało? Czemu wyszedłeś? - wypytywałam męża.
- Łucja się obudziła. Robią jej badania. - wytłumaczył mi. Siedzieliśmy przed salą gdzie leżała nasza córka. Po 10 minutach dołączyła do nas Ola. W dużej klatce siedziała sowa Łucji.
'' Perspektywa Łucji ''
Gdy wreszcie skończyli robić mi wszystkie potrzebne badania, do sali weszli moi rodzice i Ola z Sofoklesem ( sową ). Bardzo się ucieszyłam na ten widok. Usiedli przy moim łóżko.
- Oj Łucja wyglądasz strasznie. Wiesz? - powiedziała moja siostra. Spojrzałam na nią srogim spojrzeniem. Zaczęła się śmiać. Kocham ja za to. Nie chce pokazać, że się martwi, że jest smutna. - Przyniosłam ci ciuchu. Musisz jakoś wyglądać. - powiedziała podając mi ubrania. Uśmiechnęłam się do niej i ucałowałam ją w policzek.
- To ty idź się przebrać. - powiedziała mama. Wstałam z łóżka. Lekko się zachwiałam ale przytrzymał mnie tata. Ruszyłam w stronę łazienki. Spojrzałam na ubranie od Oli. Przebrałam się w nie i umyłam twarz. Po 20 minutach leżałam spowrotem na łózko. Siedzieliśmy tak w milczeniu. Nagle do sali weszła pielęgniarka oznajmiając, że muszą już wyjść bo potrzebuje odpoczynku. Siostra dała mi jeszcze laptopa, pożegnała się i wyszła. Zostałam sama w sali. Zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam.
***
Obudziły mnie promienie słoneczne. Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Nie byłam w nim sama. Przestraszyłam się widząc nieznajomych dwóch chłopaków siedzących na krzesełkach niedaleko mojego łóżka. Od razu podciągnęłam się do siadu. Jeden z nich podniósł głowę. Był to ten sam chłopak co wczoraj. Jego zielone, kocie oczy przyglądały mi się. Jego znajomy również na mnie spojrzał.
- Hej. Pamięta mnie? - zapytał loczek. Przytaknęłam. Spojrzałam na jego towarzysza. Był to przystojny, młody chłopak, o błąd włosach i zabójczo pięknych, niebieskich oczach. Widząc że mu się przyglądam uśmiechnął się delikatnie do mnie co odwzajemniłam.
- Jestem Niall. Miło mi cię poznać. - powiedział. Jego piękny głos był taki delikatny a za razem lekko zachrypnięty i męski.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej wszystkim. Jak wam się podoba? Nie będę już was męczyć z wcześniejszą zasadą komentowania. Dzięki że czytacie. Komentujcie i czytajcie dalej. Całuję Ula :*