sobota, 21 listopada 2015

Witam ponownie!

HEJ  WAM!!!

Jako że to ja,
znów nie dodawałam żadnych rozdziałów.
Zasypuje cie mojego facebooka, twittera i meila wiadomościami. 
A jest ich w chuj dużo więc przepraszam jeśli nie odpisze komuś.
I co zauważyła?
Jak nie pisze was przybywa każdego dnia!!

Postanowiłam dziś trochę napisać bo jest sobota, po 21 i jest nudno. Janek poszedł chyba na próbę zespołu, bo przed świętami maja dużo koncertów, więc mam wolny laptop.
(Mój jest zepsuty)
Więc tak, biorę sie za pisanie, a wy piszcie do mnie co tam u was i jak spędzacie weekend. 

Porusze temat o który pytało mnie kilka osób.
Czemu nie pisałam?
Jest to powiązane ze szkołą. Jako że jestem w trzeciej klasie  gimnazjum mam mniej czasu na bloga.
Zresztą nie tylko na bloga. Ostatnio wziełam się za czytanie Aftera i Gwiazd naszych wina.
Nie dokończyłam żadnej z książek. 
I od razu przepraszam cię M. że jeszcze nie oddałam ci książki.
Ale teraz wezmę się za nią i oddam ją wkrótce.

Sprawą numer dwa (a będzie ich jeszcze może ze dwie) jest jesień.
Pisałam ostatnio z dziewczyną która czyta mojego bloga. Jest ona świetną fotografką.
Ja sama lubie czasem porobić kilka zdjęć (co można zobaczuć na moim TT), więc zainteresowały mnie jej... dzieła? 
Zaproponowała żeby ludzie wysyłali do mnie swoje prace a ja je bym pokazywała i takie tam. 
Wydaje mi się to ciekawy pomysł.
Co wy o tym myślicie?
Dajcie mi znać, a zdjęcia możecie wysyłać na:

Gmaila : ulcia.i.love.1d@gmail.com
Snapchat : ula39
Trzeci temat.
Chce trochę bardziej się przed wami otworzyć jeśli chodzi o moją osobę.
A mianowicie.
Zrobie serie w której będziecie mogli mnie poznać. Będe wrzucec jakieś filmiki, zdjęcia i posty. Będe udzielać się na facebooku i snapchacie. 
Zobaczymy czy to wam się spodoba.

A teraz czwarty punkt tego postu, nawiązujący do mojego kanału na YouTube.
Jako że ostatnio nie mam czasu na niego (niestety), ten... projekt mosi jakiś czas przeczekać.

Myślę że to tyle. Miłego weekend ;)
Pozdrawiam...
                    ...Ula :*

P.S.
    Przepraszam za błędy ale pisze na szybko, a mam wyłączone sprawdzanie błędów (czy jak to tam się nazywa). Pa :)

niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 2

Witam znowu!
Mam nadzieje że ostatni rozdział wam się podobał.
Nadzieja matką głupich.
Oj tam, oj tam.
Nie było mnie długo.
Znowu -_-
Brawo ja. Ale wy już się pewnie przyzwyczailiście.
No i co z tego. I tak was przepraszam.
Nie przeciągając dalej...
Zapraszam do czytania ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedziałam na drewnianym, starym krześle, w jakimś gabinecie. Kazano mi tu czekać aż przyjdzie jakiś koleś i to wszystko mi wyjaśni.
Owe pomieszczenie było duże, pełne jakiś rzadkich kwiatów i półek ze starego drewna z przeróżnymi grubymi książkami.
Zamiast jednej ściany było wielkie okno wychodzące na piękny ogród. Z sufitu zwisał piękny szklany żyrandol. Meble były z ciemnego drewna, takiego samego jak półki na książki. Ściany były beżowe, co idealnie pasowało do mebli i kwiatów.
W jednym z rogów pomieszczenia stała duża klatka, a w niej mnóstwo małych kolorowych ptaszków, które ćwierkały radośnie, a ich śpiew roznosił się po gabinecie.
Na dębowym biurku stała ciepła herbata, która pięknie pachniała i kilka teczek z jakimiś dokumentami.
Nagle drzwi lekko się uchyliły. Słyszałam fragment czyjejś rozmowy. Do gabinetu wszedł starszy mężczyzna o długich czarnych włosach i brodzie. Oczy miał błękitne. Był wysokim i masywnie zbudowanym mężczyzna. W jego włosach i brodzie było widać kilka dredów i warkoczyków z drewnianymi koralikami, ładnie rzeźbionymi. Wyglądał naprawdę ciekawie.
Spojrzał w moja stronę i uśmiechną się pogodnie. Podszedł do biurka i usiadł na wygodnym fotelu za nim. Spojrzałam w jego oczy. Nie wyrażały żadnych uczuć, za to jego twarz była rozpromieniana.
- Jak się czujesz? - zapytał. Jego głos był gruby, ale przyjemny dla uszu.
- Bywało lepiej. - odpowiedziałam. - Czy może mi pan powiedzieć gdzie jestem i czego ode mnie chcecie? - powiedziałam spokojnie.
- Czy uwierzysz w to, że te opowieści o różnych stworzeniach mitologicznych i  baśniowych istnieją na prawdę? - powiedział poważnie. Spojrzałam na niego dziwnie i zaczęłam się śmieć.
- To są jakieś jaja, tak? Nie wierzę w takie bajeczki. - powiedziałam lekko poirytowana.
- To zaczyni w nie wierzyć. Bo one cię otaczają. Spotykasz je na co dzień. Myśląc że mijasz zwykłego przechodnia możesz mijać właśnie wilkołaka, wampira czy elfa lub kogoś innego. - mówił z to taką powagą, że mina mi zrzedła.
Czy to prawda? Czy to co on mówi jest prawdą?
- Co to za miejsce? - miałam tyle pytań, a wybrałam akurat to.
- Jest to szkoła dla takich osób jak ty. - powiedział, ale ja nie zrozumiałam o co mu chodzi.
- To znaczy?
- Nie jesteś zwykłą dziewczyną. Jesteś niezwykła, jedyna w swoim rodzaju. Urodzona z ludzkiej kobiety i spłodzona przez człowieka. A jednak jesteś mieszanką wielu stworzeń. Nie wiemy jeszcze jakich. - moja mina mówiła jedno "Ty kurwa jaja se ze mnie robisz!". - Obserwowaliśmy cię przez dłuższy czas. Chcę cię nauczyć jak odkrywać i panować nad swoimi talentami i naturą. Zgodzisz się na to?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I co tu wam powiedzieć?
Jak wam mijają wakacje?
Jak podobał się wam ten rozdział?
Wiem był trochę nudny, krótki i miał w sobie dużo opisów. Ale myślę że niedługo akcja się rozkręci.

Pozdrawiam...
          .... Ulcia

środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 1

Ta dam!
Oto i moja druga niespodzianka! 
Nowe opowiadanie, nowe przygody i nowi bohaterowie. 
Mam nadzieje że wam się spodoba. 
Zapraszam do czytania ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Biegłam przez las. Gałęzie drzew drapały mi twarz. Ziemia pod nogami była strasznie nie równa, a gdzie nigdzie wystawały korzenie. Księżyc prześwietlał przez konary drzew oświetlając trochę ścieżkę, którą biegłam.
Coś mnie goniło, ale nie wiem co, bo bałam się spojrzeć za siebie. Nagle jakieś czarne cienie zaczęły biec za drzewami po obu moich bokach. Spanikowana zaczęłam biec szybciej. Kilka razy się wywaliłam przez co moje dżinsy były podarte, a ręce poharatane. Serce biło jak oszalałe, a oddech miałam nie równy i szybki. 
Nagle w oddali zauważyła jakieś mocniejsze światło. Przełknęłam szybko gulę w moim gardle i postarałam się biec jeszcze szybciej. Po krótkim czasie wybiegłam na niewielka polanę otoczoną gęstymi drzewami. Tworzyły one mur. Cała polane oświetlał księżyc. Na polane wpływał mały strumyk, który wpadał do jeziora, w który odbijał się księżyc w pełni. Wszystko idealnie ze sobą współgrało. Wiatr zawiał a za mną coś stanęło. 
Powoli się odwróciłam. Zobaczyłam męska sylwetkę w cieniu drzew, lecz w mroku błyskały jego śnieżno białe zęby. Koło niego stanęło dwóch innych mężczyzn. Cofnęłam się o krok do tyłu i wpadłam do jeziora.

Zerwałam się z łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Nie był to jednak mój pokój. Był i on mały i ciemny. Stało w nim tylko łóżko i szafka nocna. Na białej ścianie po mojej prawej stronie wisiało małe lusterko. Podbiegłam do drzwi które były na przeciwko mnie. Otworzyłam je szybko i gdy wybiegłam z pomieszczenia na długi korytarz, wpadłam na kogoś.
Był to mężczyzna o masywnej posturze, z delikatnym zarostem i błyszczącymi, dużymi, ciemno brązowymi oczami. Był ode mnie dużo wyższy.
Spojrzał na mnie i uśmiechną się. Dopiero wtedy zauważyłam że jestem w jego ramionach. Szybko się od niego odsunęłam.
- Właśnie po ciebie szedłem, ale widać że wybiegłaś mi na spotkanie. - zaśmiał się, A  moja twarz zalała się rumieńcem.
- Gdzie ja jestem? - powiedziałam gdy już się wzięłam w garść.
- O tym później. A teraz choć za mną. - powiedział, odwrócił się i ruszył przed siebie. Dopiera teraz zauważyłam jak był ubrany. Miał na sobie czarna, spuszczone trochę w kroku spodnie, białą koszulkę, czarnego full capa i czarne trampki. Ruszyłam za nim.
Miałam tyle pytań. Co się stało? Gdzie jestem? Czego ode mnie chce?
tyle pytań, a żadnej odpowiedzi. Wiem, znane ale za to takie prawdziwe.
Może uznacie że wystraszyłam się sny, a teraz jestem taka spokojna jak gdyby nigdy nic. Ale tak na prawdę strasznie się bałam i starałam się tego nie pokazywać.
Co mnie czeka? Co się ze mną stanie?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam, witam!
Jak wam się podobał? Mam nadzieje ze chociaż trochę.
Krótki, wiem. Bywały dłuższe. Ale no cóż, zmęczona już jestem, a chciałam to jak najszybciej napisać. Więc wybaczcie.
A teraz odpowiem na dwa pytania:

1. Czy jak piszesz masz już przygotowany tekst, który tylko przepisujesz?

Nie, ja pisze tak po prostu. Siadam i pisze. Dlatego moje opowiadania nie zawsze są ciekawe i maja sens. Ale co tam, staram się żeby dało się czytać. I jak widać można.

2. Czemu piszesz? Jak to się stało?


To były dwa pytania ale to szczegół. 
Zaczęłam pisać bloga bo już na kartkach mi się nie chciało. A tak serio to nie wiem. Po prostu mi się kiedyś nudziło.

A teraz was żegnam i pozdrawiam...

                        ... kto by inny jak nie Ulcia ;)

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Przeprosiny

Hej wszystkim!!!!


Nazwijmy to wielkim powrotem... no tak to można nazwać. 
Z powodu tego że wielkimi krokami zbliżają się wakacje mam lekkie zamieszanie w szkole.
Ale w wakacje postaram się nadrobić zaległości.
Mam tez dwie niespodzianki. Ale o tym za chwilę.
Na początku poruszę temat zmiany wystroju na moim blogu... wróć, naszym. Bo tworzymy go my wszyscy, wy - czytelnicy i ja- osoba która stara się jak może by pisać dobra opowiadania.
Ktoś powiedział mi że nie przyjemnie i nie wygodnie jest czytać z takim tłem jakie było. Więc proszę bardzo, jest nowe.
A teraz o naszych niespodziankach.
O jednej z nich dowiecie się wkrótce. A co do drugiego...
zamierzam założyć kanał na YouTube.
Jej, wiem. Brawo ja. Jak na razie tworzę go, ale w przyszłości będziecie mogli mnie lepiej poznać z innej strony.
To na tyle na razie z mojej strony.
Pozdrawiam i całuje...

                                  wasza kochana Ulcia :*

piątek, 20 marca 2015

Rozdział 11

Hej, zaczniemy od tego, ze mój przyjaciel uznał że mój blog jest nudny. Wy tak uważacie? Jeśli tak to piszcie na Twitterze. A teraz tak. Co powiecie na lekki dreszczyk emocji? 
No dobra, a tak na serio to się staram jakoś rozkręcić akcje.
A TERAZ ZA CZYTANIE SIĘ BRAĆ KOCHANI!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kocham was! I życzę miłego czytania ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dyrektorka była bardzo miła. Była średniego wzrostu kobieta o czarno-siwych włosach. Była elegancka. Jej szare oczy były pogodne. Dała mi plan lekcji, kluczyk do szafki i plan szkoły.
Kevin oprowadził mnie po budynku, tak mniej więcej. Ale już wiedziałam gdzie są damskie łazienki, sala od wf, biologii, angielskiego, francuskiego i zajęć artystycznych.
Kevin zaprowadził mnie do mojej szafki, a potem do sali. Po drodze wpadła we mnie jakaś dziewczyna. Miała blond włosy, była strasznie szczupła, mocno umalowana, a jej usta wygięły się w uśmiech pogardy.
- Uważaj jak chodzisz! - powiedziała, a raczej wy piszczała. Nie był to przyjemny dźwięk dla moich uszu. Wykrzywiłam się.
- Powinnaś mnie przeprosić. Nie wiesz kim jestem? - wy piszczała oburzona.
- No nie za bardzo. Ale jak widzę jesteś zwykłym człowiekiem jak ja i inni. Więc nie jesteś nikim nadzwyczajnym. A i przepraszam. Ale to ty we mnie weszłaś. - powiedziałam pewnie.
- Pożałujesz szmato. - syknęła, zarzuciła włosami, niby to uwodzicielsko, mrugnęła do Kevina i odeszła.
Spojrzałam na mojego przyjaciela. Jego mina mówiła sama za siebie.... Był rozbawiony cała tą sytuacją. Zaczął się śmiać a ja wraz z nim. Nie wiem kim była ta dziewczyna ale widocznie blondyn jej nie lubił i był zadowolony, że ja tak pocisnęłam. Wiem nie był to najlepszy pocisk ale poskutkował. Ruszyliśmy dalej przez korytarz. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Harry. Szybko odebrałam.
(rozmowa z Harrym
H - Harry
J - ja)

H: Hej śliczna!
J: No hej, hej. Myślałam że nie zadzwonisz.
H: No co ty. Jak mógł bym nie zadzwonić? Jak tam u ciebie?
J: U mnie dobrze.Właśnie w szkole jestem. A jak u ciebie?
H: U mnie też dobrze. Z chłopakami ciężko zasuwamy. Ale niedługo mamy wolne. Może byśmy się tak spotkali?
J: Harry to super. Bardzo chętnie się z tobą spotkam. Kiedy i gdzie?
H: O której kończysz jutro lekcje?
Spojrzałam na plan lekcji.
J: Jutro kończę po 15.
H: To o 17 u ciebie będę. Musze kończyć. Do zobaczenia kochana.

Nieczekający na moje pożegnanie rozłączył się. Stanęłam z Kevinem pod klasą. Spojrzał na mnie jak by chciał wyjaśnień.
- Kto dzwonił? - zapytał. W jego głosie słyszałam nutkę niepokoju.
- Harry. - powiedziałam krótko. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy weszli do sali. Wzięłam głęboki wdech i weszłam ostatnia. Rozejrzałam się po klasie. Ostatnia ławka od okna była pusta. Ruszyłam w jej kierunku. Usiadłam i rozejrzałam się znowu po klasie. Każdy próbował się przekrzyczeć. Nagle drzwi do klasy się otworzyły i do środka weszła szczupła kobieta, o brązowych włosach. Była wysoka. Włosy miała upięte w koka. Ubrana była w czarną spódnice do kolan, białą koszulę, czarny żakiet i czarne człony.
- Witajcie. Już cisza, proszę. - powiedział i w klasie zapadła cisza. Usiadła za biurkiem uśmiechnęła się i rozejrzała po klasie. Jej wzrok zatrzymał się na mnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

P.S.
Jak wam się podobało? 
Mam nadzieję że chociaż trochę.
Bardzo przepraszam za błędy. Muszę zmienić okulary bo w tych coraz gorzej widzę.
A i jak uważacie że mój PRZYJACIEL ma rację to piszcie na TT żebym wiedziała że tak powinnam zrobić. Jeśli się wam to podoba to następny rozdział będzie troszkę inny.
No i oczywiście zapomniała bym. Niedługo na tym blogu będę rozdziały z fantastyką, trochę powiązana z zaćmieniem słońca. ten pomysł wpadł mi dziś jak obserwowałam to jagrze ciekawe zjawisko.
A wy je obserwowaliście? Jeśli tak to jak wam się podobało?
A teraz żegnam i pozdrawiam...
        Ula ;)
A i pozdrawiam szczególnie mojego przyjaciela :*

sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 10

Te kilka dni minęły nam strasznie szybko. Po między mną a Harrym powstała mocna więź. Byliśmy ze sobą bardzo blisko. 
Moje życie mało się zmieniło. Rano wstawałam szłam do radia, potem do domu  i na jakąś imprezę z Olą. Niedługo miały kończyć się wakacje. Harry, Niall i reszta zaczęli już próby do trasy koncertowej. Będę tęskniła za tymi słodkimi głupkami. Harry obiecał że będzie codziennie dzwonić na Skaype. Dziwnie będzie bez nich. Trochę tak smutno. Ale dam radę. Mama z tatą uznali ze mogę iść do szkoły od początku roku. Była bym wtedy w klasie z Kevinem. Fajny z niego chłopak. Miły i uroczy. A co z Sofoklesem? Moja kochana sówka jest taka jak zawsze. Spokojna, cicha, kochana i zawsze głodna. Wstałam wcześnie. Za wcześnie. Była 7. Jęknęłam i przekręciłam się na drugi bok. Sofokles skrzeknoł donośnie domagając się jedzenia.
- Sofokles, proszę cię. Ciszej. - jęknęłam do sowy. Znowu skrzeknoł. - No dobra. Już wstaje. - powiedziałam. Zwlekłam się niechętnie z łóżka i podeszłam do dużej klatki mojego ślicznocha. Z pudełka wyjęłam kawałek mięsa. Przyzwyczaiłam się do tego. Dałam go mojej płomykówce i podeszłam do szafki nocnej. Sięgnęłam po telefon i spojrzałam na datę. 1 września. Odłożyłam telefon na poprzednie miejsce i podeszłam do szafy. Zaraz! Co?! 1 września?! Rozpoczęcie roku! Spóźnię się! Z szafy wyjęłam TO. Szybko weszłam do łazienki, odświeżyłam się, ubrałam, umalowałam i uczesałam w warkocza na bok. Szybko zbiegłam po schodach i wbiegłam do kuchni. Mama spojrzała na mnie zdziwiona.
- Hej córeczko. Coś się stało? - spytała.
- Hej. Tak trochę. Zapomniałam o rozpoczęciu szkoły. Miałam się spotkać z Kevinem o 8 przy Starbucksie. Zaraz się spóźnię. - powiedziałam szybko.
- Poczekaj chwilę. Zaraz będzie śniadanie. - powiedziała spokojnie.
- Przepraszam ale nie. Muszę lecieć. Pa! - powiedziałam, dałam jej buziaka w policzek i wyszłam z domu. Starbucksa miałam niedaleko. Po 15 minutach byłam na miejscu. Z daleka zobaczyłam wysokiego blondyna, którym był Kevin. Szybko do niego podeszłam. Uśmiechnął się do mnie promiennie i na powitanie przytulił.
- Hej mała. Jak tam? - przywitał się ze mną.
- Hejka. W miarę dobrze. - uśmiechnęłam się do niego.
- To co, idziemy? - zapytał.
- Jasne. - odpowiedziałam i ruszyli w stronę szkoły. Cały czas rozmawialiśmy. Co chwilę któreś z nas dźgało drugie w bok i je pchało. Śmialiśmy się na całą ulicę. Czyli zachowanie godne politowania. Ale co nas to obchodziło. Ważne że się dobrze bawiliśmy. Po 10 minutowej drodze pełnej wygłupów stanęliśmy przed budynkiem o białych ścianach i dużej ilości okien. Przed nim znajdował się park z ciemno zieloną trawą i drzewami. Gdzie nie gdzie siedzieli jacyś uczniowie i rozmawiali.
- Stres? - zapytał Kevin.
- Lekki. - przyznałam. A on podał mi rękę i się uśmiechnął. Złapałam ją i ruszyłam razem z nim.
- Na porządku pójdziemy do dyrektorki. - powiedział blondyn, a ja mu tylko przytaknęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Powróciłam, a wraz ze mną Mówię Ciszą!
Zawiesiłam tego bloga ale postanowiłam go odnowić. Będę prowadzić od teraz dwa blogi. Drugim będzie Żyj dla siebie nie dla innych...
Pozdrawiam Ula